Czy tego chcemy czy nie, sierpień dobiegł końca. I choć studenci na powykładane
na sklepowych półkach szkolne wyprawki zdają się patrzeć ze złośliwą satysfakcją,
śmiem twierdzić, że większość uczących się osób od satysfakcji (jakiegokolwiek
rodzaju) jest daleka.
Jeśli w te ostatnie wakacyjne dni (no dobrze, już się nie
pastwię) towarzyszy Ci żal/smutek/złość lub (w ekstremalnych sytuacjach)
podekscytowanie i ciekawość – wszystko w porządku. Norma. Zapewniam, że te
emocje, jak szybko się pojawiły, tak szybko rozpłyną się w gąszczu codziennych
obowiązków. A co ze strachem (oprócz tego, że miewa wielkie oczy)? Co zrobić, gdy
myśl o powrocie do szkolnej ławy czy początek w zupełnie nowej szkole paraliżuje?
Bądź dobrze przygotowany na starcie
Pierwszy dzień szkoły zawsze jest stresujący. Nie dokładaj sobie nerwów i sprawdź
wcześniej dokładną datę i godzinę (i miejsce!) uroczystego rozpoczęcia. Nic nie
pogrąża w strachu i nie rujnuje pewności siebie bardziej, niż błąkanie się po
szkolnych korytarzach i pukanie do każdej z sal. Jeśli to możliwe, odwiedź szkołę
wcześniej (bez obaw, że będzie zamknięta – jak źle by to nie zabrzmiało –
nauczyciele już na Ciebie czekają) i “zapoznaj” się z nią na spokojnie.
Pierwszego dnia wstań wcześniej i nie zapomnij o śniadaniu (chyba że chcesz
słynąć ze spektakularnego omdlenia). Bądź na miejscu chwilę przed czasem. Złap
oddech, pierś do przodu i do boju.
Wszystko starannie zaplanowałeś/aś, a mimo to ta konkretna sala gdzieś się
zapodziała? Nie wstydź się zapytać o drogę. Na korytarzu na pewno znajdziesz
pracownika szkoły, który wskaże Ci odpowiedni kierunek.
Jesteś zwycięzcą!
Jak dobrze się znasz? Próbowałeś/aś kiedyś uporządkować tę wiedzę? Ustalić, jakie
są Twoje mocne strony, a nad czym trzeba jeszcze popracować? Bez pewności, że
jesteśmy w czymś dobrzy, trudno będzie odnaleźć się w nowym środowisku. Wiele
mówi się o przemocy psychicznej w szkołach. I choć będzie to uogólnienie, jej
ofiarami (a często także sprawcami!) stają się ci, którzy takiej listy mocnych stron
nigdy nie zrobili. Albo nigdy w nią nie uwierzyli. Boisz się braku akceptacji w nowej
szkole? Daj się poznać z jak najlepszej strony (bez wmawiania sobie, że takiej nie
masz). Nie udawaj. Kłamstwo ma krótkie nóżki, z czego jedną najczęściej kulawą.
Nie zamiataj problemów pod dywan
Nie wszystko jest w porządku? Złośliwy kolega podburza innych do zaczepiania
Ciebie lub kogoś w Twoim otoczeniu? Nauczyciel postąpił niesprawiedliwie? Nie
ukrywaj tego. Z każdą wątpliwością możesz udać się do rodziców albo wychowawcy
czy szkolnego psychologa. Nie zawsze możemy poradzić sobie sami. Pozwolić
sobie pomóc to przecież żaden wstyd.
Razem raźniej
Nie bój się poznać kogoś nowego. Może to właśnie tutaj spotkasz przyjaciela na całe
życie, kto wie? Pytaj o zainteresowania albo gust muzyczny czy filmowy (jako
zagajenie rozmowy sprawdza się w 99,9% przypadków). W dobie facebooka
niewiele rzeczy pozostaje niemożliwe. Zapisz się do grupy swojej klasy (jeśli taka już
istnieje). Lub załóż ją (jeśli nie). Może spotkanie przez uroczystym rozpoczęciem
albo integracja po, to nie taki głupi pomysł?
Inni też się boją. Ośmielając się i “zagadując” niejednokrotnie pomożesz i sobie i im.
Wejście smoka
Pierwsze wrażenie… kto o nim nie słyszał? Twoi nowi koledzy wiedzą już, że lubisz
grać w piłkę albo jesteś świetny/a w opowiadaniu dowcipów? Bardzo dobrze. Ale…
nie zapominaj o innych oceniających Cię (tym razem dosłownie) osobach. Dobre
kontakty z nauczycielami nigdy nie zaszkodzą. Buduj je od pierwszego dnia. Owoce
swoich starań zbierzesz w czerwcu.
(Pamiętaj, uroczy uśmiech i “gadane” to nie wszystko. Poprawnie zrobione zadanie z
matematyki – oto jest wyzwanie!)
I na koniec – powodzenia!