Czy szybkie czytanie to tak naprawdę tylko „skanowanie tekstu”, a może za tą metodą kryje się coś więcej? Postanowiliśmy się nieco bliżej przyjrzeć tematowi. Sprawdźcie jakie są plusy i minusy szybkiego czytania!
Najczęściej słyszymy, że szybkie czytanie to “skanowanie tekstu” w poszukiwaniu sensu, a więc konkretnych informacji typu: kto? co? gdzie? kiedy? dlaczego? Trzeba przyznać, że nie brzmi to ani profesjonalnie ani zachęcająco. Czy jest więc możliwe, by w tej pożądanej przez wielu umiejętności chodziło tylko o pogoń za zawartymi na wypełnionych drukiem stronach odpowiedziami na kilka prostych pytań? Przyjrzyjmy się temu bliżej…
Tak naprawdę nie potrzebujemy kosmicznej prędkości, by czytać. O ile nie zamierzamy startować w wyścigu z tej “dyscypliny”, powinna wystarczyć nam ilość ok. 800/900 słów przeczytanych w ciągu minuty (średnio człowiek czyta około 200 słów na minutę). Odstawmy jednak liczby na moment. W tej umiejętności przede wszystkim chodzi o przyjemność i, będące efektem ćwiczeń, zwiększające się zrozumienie tekstu. Nie zapominajmy także o sporym ułatwieniu pracy (oczywiście możemy przeczytać więcej z znacznie krótszym czasie).
Bloger o pseudonimie Rozwojowiec (3 lata nauki) za największy plus szybkiego czytania uznaje zaoszczędzony czas, a przede wszystkim świadomość, że książkę, nad którą pochylałby się przez tydzień, może przeczytać w ciągu popołudnia. To jego zdaniem odbija się również na lepszym zapamiętaniu i przyswojeniu zawartych w niej informacji i detali, co ma ogromny wpływ na tempo i jakość zdobywania wiedzy.
Jaka motywacja jest SKUTECZNA?
Jak w przypadku podjęcia każdego nowego wyzwania, na początku powinniśmy przede wszystkim określić jasne cele, które zamierzamy osiągnąć, a które będą dla nas motywacją do trwania w wysiłku. Może to być na przykład zaoszczędzenie czasu (= więcej wolnego czasu), znacznie szybsze pochłanianie wiedzy czy bardziej efektywna nauka. Istnieje jednak pewna bądź co bądź smutna zależność między motywacją a wynikami. Według “szybkoczytających” nadmiernie ambitne dążenie do osiągnięcia danego rezultatu (p. ponad 2000 słów na minutę) przekłada się na zmniejszenie efektywności nauki. Za pomocą tego przykładu Rozwojowiec przekonywał swoich odbiorców do zmiany nastawienia i… motywowania się przyjemnością wynikającą z samego czytania (niezależnie od poziomu, na jakim się obecnie znajdujemy), zamiast skupianiem się na dążeniu do abstrakcyjnej mety.
Szybkość nauki jest całkowicie indywidualna. Zwykle jednak po około dwóch tygodniach widać pierwsze postępy. Co ciekawe aż połowę czasu, który przeznaczymy na ćwiczenia zabierze nam odchodzenie od starych czytelniczych przyzwyczajeń.
Na początku była wiedza
Naukę szybkiego czytania rozpoczyna się zwykle od tekstów prostych, łatwych i przyjemnych, np. …harlequinów. By odkodować informacje szybkim czytaniem trzeba je wcześniej zakodować, czyli zrozumieć je zarówno w szerszym jak i węższym kontekście. I zapamiętać. Dlatego bardzo szybkie przeczytanie książki np. naukowej, której temat nigdy nas nie interesował, co więcej – jest po prostu trudny – nie spełni swojego zadania: nic z lektury nie zapamiętamy. By stało się inaczej, przed sięgnięciem po publikację związaną np. z giełdą, inżynierią maszyn itd. powinniśmy dogłębnie zapoznać się z tematem i przestudiować zawarte w nim detale.
Podsumowując: szybkie czytanie doskonale sprawdzi się w kontakcie z książką, po którą sięgamy dla przyjemności, lub dotyczącą dziedziny dobrze nam znanej. Nie jest to tym samym technika, dzięki której zawojujemy nowe, nieznane nam wcześniej tematy lub szybko przebrniemy przez lektury trudne i żmudne. W tym przypadku na pewno bardziej przyda nam się umiejętność tzw. czytania proaktywnego, czyli polegającego na pracy z wieloma tytułami i wykorzystaniu swojej podświadomości w procesie czytania. Jego celem jest także poprawa zrozumienia tekstu i udoskonalanie technik zapamiętywania.
Co pomoże, a co przeszkodzi w nauce szybkiego czytania?
Metodyka szybkiego czytania stara się eliminować regresję, czyli uwstecznianie się, powracanie do poprzednich fragmentów tekstu (doskonale znają to chyba wszyscy czytelnicy). W tym celu początkujący kursanci używają zwykle wskaźników, które pomagają im utrzymać koncentrację i odciążają wzrok. Natomiast, zdaniem wielu praktyków, w doskonaleniu techniki na pewno będzie przeszkadzała fonetyzacja polegająca na wymawianiu czytanych słów w myślach i artykulacja, czyli poruszanie ustami. Do zwiększenia tempa przyda nam się też selekcja treści. Nie jest to nic innego jak np. omijanie opisów przyrody w “Nad Niemnem” (przykład jest zupełnie hipotetyczny, bo przecież nikt tak nie robi).
Mity na temat szybkiego czytania
Fundamentem sztuki czytania-kartkowania jest stałe polepszanie zrozumienia tekstu. Powszechnie powtarzanym mitem jest założenie, że szybkie czytanie to czytanie “po łebkach”, bez zastanowienia, a w konsekwencji: bez zrozumienia. Umiejętność ta opanowana dzięki konsekwentnym ćwiczeniom (a nie kursom na skróty, które obiecują trzykrotne zwiększenie tempa czytania w ciągu tygodnia) zapewnia rozumienie tekstu na poziomie 80-100%, czyli mniej więcej takim samym, jaki osiągają “przeciętni” czytelnicy.
Czy można nauczyć się szybkiego czytania samemu? Można, ale… Warunkiem jest oczywiście motywacja (wielokrotnie będziesz wystawiany na próbę powtarzającymi się ćwiczeniami), a także systematyczność – zdecydowana większość kursów zarówno książkowych, internetowych, czy tych “szkolnych” jest podzielona na wiele etapów. Bez zaliczania kolejnych, w odpowiednich, narzuconych odstępach czasu, nici z przeczytania “Ogniem i mieczem” w słotny niedzielny wieczór.
Czytając o zbawiennych rezultatach szybkiego czytania, możemy poczuć pokusę zapisania naszych dzieci na kurs. Pamiętajmy jednak, że takie kursy przeznaczone są dla osób, które czytają sprawnie. Proces analizy, rozumienia i zapamiętywania czytanego tekstu kształtuje się u dzieci bardzo dynamicznie do około 12-14 roku życia. Przed osiągnięciem tego wieku raczej odradza się tę formę doskonalenia.
“Szybkie czytanie nie pozwala delektować się tekstem” – czy to prawda? Jak już wspomniałam ta forma czytania nie nadaje się w odniesieniu do wszystkich tekstów. Literatury pięknej i poezji nie warto czytać szybko. Tempo rzeczywiście może przeszkodzić nam w “smakowaniu” słów i sensów. Temat pozostaje otwarty. Być możne znajdą się amatorzy literatury w wersji instant. źródła: szybkanaukapro.pl www.kursszybkiegoczytania.info www.youtube.com/watch?v=AHnLjmfVDsI -> Rozwojowiec www.szybkie-czytanie.pl.tl